Zbliżało się popołudnie, kiedy magowie zaczęli zbierać się do drogi powrotnej. Na miejsce schwytania bestii zjawiła się Magiczna Rada, powiadomiona lacrymą komunikacyjną przez Lucy. Pogratulowano im dobrze wykonanego zadania i zabrano potwora ze sobą.
Natsu siedział na skraju polany, gdzie jeszcze niedawno odbywała się walka i wpatrywał w głęboki dół wykopany przez Virgo. Miał skupioną i zamyśloną minę. Blondynka i Happy w tym czasie żartowali między sobą. Dziewczyna spojrzała na Salamandra.
- Hej, Natsu! - krzyknęła, po czym pomachała do niego. Ten jednak nie reagował. Zrobiła zdziwioną minę i podbiegła do chłopaka. - Hej, nad czym tak myślisz? - spytała, po czym dosiadła się do niego. Exceed wylądował swojemu właścicielowi na kolanach i ze zmartwieniem spojrzał na jego twarz.
- Natsu?... - spytał smutnym głosem. - Co się dzieje?
Różowowłosy ocknął się z zadumy i spojrzał na swoich przyjaciół siedzących obok niego. Po chwili spojrzał Lucy w oczy.
- Kiedy się tego wszystkiego nauczyłaś? - spytał poważnym tonem.
Lucy nieco zdziwiła jego reakcja.
- Cóż... przypominam, że zniknąłeś na cały rok. Nie mogłam siedzieć z założonymi rękoma, dlatego skupiłam się na tregningu. Wiedziałam, że jestem słaba i postanowiłam to zmienić.
- zacisnęła dłonie w pięści, przypominając sobie tamten straszny okres samotności. Starała się wyładować całą frustrację i smutek poprzez mordercze treningi. Duchy bardzo jej w tym pomogły. Każdy z nich trenował ją w inny sposób, dzięki czemu po roku Lucy znacznie zwiększyła swój zakres możłiwości. Capricorn pomógł rozwinąć zasób mocy magicznej przynajmniej dziesięciokrotnie, dzięki czemu była w stanie utrzymać pięć otwartych bram naraz przez dobre dwadzieścia minut. Taurus zajął się treningiem fizycznym, co poskutkowało bardzo dużym wzrostem odporności fizycznej i świetną kondycją. Virgo nauczyła ją zwinności i różnych sztuczek akrobacyjnych, Aries pokazała najskuteczniejsze sposoby blokady otrzymywanych ataków, Sagittarius sprawił, że Lucy była w stanie celować nie gorzej od Alzaca i Bisci, Scorpio oraz Cancer pomogli jej w utrzymywaniu koncentracji oraz równowagi a Gemini, jak się okazało pasjonaci biegania, popracowali nad jej szybkością ataku oraz poruszania się. Całość treningu dopełniła współpraca z Lokim, który to nauczył jej walki wręcz oraz podstaw szermierki. Lucy przeszła jednak jeszcze jeden trening, z najpotężniejszą osobą ze świata Gwiezdnych Duchów, jednak nie mogła jeszcze używać nauczonych wtedy zaklęć. Wiedziała, że niesie to ze sobą zbytnie ryzyko. Trenowała nadal, mimo, iż gildia znów wznowiła swoją działalność. Chciała stać się silniejsza. By już nie musieć patrzeć, jak odchodzą ludzie, których kochała.
Zagryzła wargę. Natsu to zauważył i odwrócił całe swoje ciało w jej stronę. Siedział teraz naprzeciwko niej po turecku.
- Lucy... - zaczął, przyglądając się jej twarzy - dlaczego płakałaś przed misją?
Całej tej sytuacji przyglądał się zatroskany Happy, spoglądając raz na przyjaciółkę, raz na swojego właściciela. Nie wiedział, że dziewczyna płakała i jego serduszko momentalnie zabiło szybciej. Przysunął się bliżej blondynki i położył jej łapkę na nodze w pocieszającym geście.
Blondynka pokręciła głową i przywołała na twarz wymuszony uśmiech. Nie podniosła jednak wzroku na chłopaka siedzącego przed nią, położyła dłoń na głowie kotka wiernie trwającego przy jej nodze i delikatnie podrapała za uchem.
- Już ci mówiłam. Coś musiało ci się przywidzieć - odpowiedziała cicho, spoglądając w trawę, na której siedzieli.
Natsu zmarszczył brwi i złapał ją za obie ręce, zmuszając zaskoczoną dziewczynę do spojrzenia mu w oczy.
- Może i nie wyglądam, ale nie jestem głupi - syknął. - Dlaczego płakałaś rano?
Lucy poczuła jak łzy zbierają się w jej oczach, dlatego zamrugała szybko kilka razy. "Głupia! No i dlaczego chcesz ryczeć? Przecież wrócili!" - krzyczała do siebie w myślach, jednak momentalnie wracały do niej urywki tamtych jałowych dni, kiedy traciła powody do uśmiechu z każdą kolejną minutą samotności.
- Przestań Natsu. - szepnęła. Wyrwała ręce z mocnego uścisku i zaczęła się podnosić. Spojrzała na chłopaka z uśmiechem i podparła boki rękoma. - Zamiast zastanawiać się nad wymyślonymi rzeczami, może coś zjemy? Zadanie świetnie nam poszło, tym razem obyło się bez zniszczenia terytorium w zasięgu naszych dziesięciu kilometrów a ja jestem głodna jak wilk - mówiąc to złapała się dla żartu za brzuch, z którego jednak sekundę później rozległo się głośne burczenie. Blondynka zarumieniła się, co wywołało natychmiastowy śmiech u Salamandra. Happy odetchnął z ulgą, ponieważ napięta atmosfera prawie całkowicie uległa zmianie. Wzniósł się do góry na swoich skrzydełkach i spojrzał na Lucy.
- A zabrałaś ze sobą rybki? - spytał.
Dziewczyna zaśmiała się cicho i sięgnęła do plecaka leżącego niedaleko. Wyciągnęła z niego zawiniątko i pomachała w kierunku kota. Wyciągnęła z niego trzy świeże ryby, co wywołało potok śliny cieknącej z pyszczka exceeda. W jednej chwili znalazł się przy przyjaciółce a sekundę później przytulał do siebie jedzenie.
- Lucy jesteś najlepsza! - krzyknął wkładając sobie jedną rybę do buzi i zapominając o całym świecie oddał się konsumowaniu jej.
Lucy zaśmiała się w głos i spojrzała na Dragneela.
- Nie patrz takim tęsknym wzrokiem, dla ciebie też coś się znajdzie, żarłoku.
Salamandrowi zaświeciły się oczy i chwilę później pałaszował z równie błogą miną, co jego niebieski kolega.
Blondynka patrzyła na nich z rozczuleniem ale i rozbawieniem, sama zajmując się swoim jedzeniem. "Brakowało mi tego" - pomyślała, po czym na jej twarzy pojawił się delikatny, ale szczery uśmiech.
- W końcu - odezwał się Natsu. Podniosła na niego spojrzenie i zauważyła, że ten patrzy na nią z "tym" uśmiechem. - W końcu, uśmiechnęłaś się szczerze.
Zarumieniła się słysząc te słowa, ale wesoły grymas nie zszedł z jej twarzy.
Może i Natsu to jest duży dzieciak, jednak zna ją lepiej, niż ktokolwiek inny na świecie. Poczuła ciepło w sercu i uniosła twarz do słońca. Czuła się szczęśliwa.
Po skończonym posiłku magowie zaczęli kierować swoje kroki w stronę Magnolii. Całą drogę powrotną żartowali, śmiali się i wygłupiali. Żadne z nich nie powiedziało tego głośno, jednak oboje tęsknili za sobą i za spędzaniem czasu ze sobą. Zanim udali się do gildii wstąpili do burmistrza zdając raport z pomyślności swojej misji. Odebrali zapłatę oraz słowa pochwały, uznania i wdzięczności.
- No, teraz trzeba przekazać sprawozdanie dziadziusowi - mruknął Natsu, kiedy znaleźli się na głównej ulicy Magnolii. Założył ręce za głowę.
- Tak. Myślę, że jak na pierwszą misję po tak długim czasie poszło nam naprawdę zaskakująco owocnie - dodała Lucy idąc obok chłopaka. Co jakiś czas odpowiadała na przywitania mieszkańców, którzy z uśmiechami na twarzach przypatrywali się trójce przyjaciół kroczącej raźno przed siebie. Magnolia również tęskniła za "swoimi magami". Mimo, że Fairy Tail zawsze sprawiało im mnóstwo problemów, czuli się dzięki nim bezpieczni. Miasto nie było kompletne bez nich. Chyba nie było mieszkańca, który nie odczuwałby pustki przez ten rok, kiedy gildia rozwiązała swoją działalność. Teraz Magnolia wyglądała o wiele weselej. Każdy odzyskał powód do rozmów, uśmiechu i ... plotek.
Gildia.
- WRÓCILIŚMYYYY! - ryknął Salamander od progu, kopiąc z całej siły w drzwi wejściowe, po czym wszedł jak gdyby nigdy nic do środka. Panował jak zwykle gwar, ludzie pili, śmiali się i żartowali. Lucy westchnęła zrezygnowana zachowaniem różowowłosego, który właśnie wdawał się w kolejną bójkę z Grayem. Po chwili podeszła do baru, gdzie oczekiwała jej już uśmiechnięta od ucha do ucha Mira.
- Witaj, Lucy! I jak poszła misja? - spytała, trzymając w dłoni szklankę i wycierając ją ścierką.
- Może cię zaskoczę, ale naprawdę dobrze - odrzekła blondynka siadając na jednym ze stołków barowych. - Las wciąż jest w jednym kawałku, Natsu niczego nie podpalił, nawet Rada i burmistrz nas pochwalili.
Mira rozszerzyła oczy ze zdziwienia.
- Żartujesz? Pierwsza misja po tak długim czasie i Natsu niczego nie zepsuł? Mistrz już siedzi w swoim gabinecie i zastanawia się, skąd weźmie pieniądze na szkody wyrządzone przez niego, a tu taka niespodzianka! - powiedziała wesoło, odstawiając szklankę na bar i sięgając po następną.
- A właśnie, mistrz. Mogę do niego pójść? Chciałam zdać raport.
- Myślę, że nie będzie miał nic przeciwko. A im szybciej dowie się, że nie będzie musiał bankrutować na starcie działalności, tym lepiej.
Dziewczęta zaśmiały się. Lucy wstała z krzesła, jednak zaraz po tym poczuła uderzenie w tył pleców i upadła. Ktoś na niej siedział.
- Yo, Lucy - to był Gray.
- Ty... NIE WITAJ SIĘ ZE MNĄ, ZŁAŹ ZE MNIE!!! - krzyknęła wściekła blondynka po czym zaczęła zrzucać z siebie swojego kolegę. - Co ty do cholery wyprawiasz?
Gray założył ręce za siebie i westchnął.
- Spytaj zapałki.
- JAK MNIE NAZWAŁEŚ?! - usłyszeli obok siebie i chwilę później wokół czarnowłosego i Dragneela widać było tylko tumany kurzu wzniecane walką. Blondynka pacnęła otwartą dłonią w czoło i pokręciła głową z dezaprobatą. Cała gildia zaczęła dopingować walczących, część z nich nawet wciągnęła się do walki. Robił się coraz większy rozgardiasz, czyli w skrócie - dzień jak co dzień.
- CO TU SIĘ DO JASNEJ CHOLERY WYPRAWIA! - wszyscy zamarli.
Natsu i Gray zrobili przerażone miny.
- E-Erza? W-wróciłaś z misji? - spytali piskliwym głosem jednocześnie.
- TAK! WRÓCIŁAM I CO ZASTAJĘ W GILDII?! Ja wam zaraz pokażę... - i bójka rozpoczęła się na nowo.
Dziewczyny przy barze roześmiały się w głos, a Lucy powoli ruszyła na górę.
Nie spodziewała się jednak zobaczyć tego, co zastała w gabinecie mistrza Makarova...
~ * ~
Ohayo!
Witajcie po krótkiej, świątecznej przerwie. Jestem wypoczęta, pełna pozytywnej energii i pomysłów do pisania :3
Ten rozdział ciutkę dłuższy. Może nie dzieje się zbyt dużo, ale jak to się mówi - cisza przed burzą *gi-hi*
Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni i nie zawiodłam Was tym razem!
A już niedługo... A z resztą, co Wam będę mówić. Sami zobaczycie :3
Ja mata, mina!
Pierwsza, Aye Sir~!
OdpowiedzUsuń*Uśmiecha się szeroko* Dziewczyno idziesz z rozdziałami jak burza! Ten był równie genialny, co poprzednie. Wreszcie wrócił stary skład, ale muszę przyznać, że brakowało mi tu jedynie Juvi i jej słynnego-"rywalkaa w miłościi" xD
A za ostatni fragment mam nieopisaną ochotę Cię ukatrupić (znowu)! Mam nadzieję, że nie stanie się nic strasznego ;___;
Życzę Ci jeszcze więcej weny, bo kolejny rozdział sam się nie napisze i udanego sylwestra~!!!
I mam taką cichą nadzieję, że może za niedługo pojawi się NaLu (ale takie bardziej dosadne O///O) *hihi*
Pozdrawiam ♥
Jednak nie pierwsza T-T
UsuńPierwsza czy nie, ważne, że jesteś :D
UsuńCieszę się, że się spodobało :3 a co do ostatniego fragmentu - potrzymam w niepewności do Nowego Roku, jak odeśpię Sylwestra wrzucę kolejny rozdział :DD
Dziękuję i również życzę Ci "niezapomnianej" (xD) zabawy! Żebyśmy bezpiecznie zobaczyły się tutaj już po wszystkim :D
Dziękuję też za to że jesteś <3 Pozdrówka i mnóstwo całusów! :)
Rozdział był bardzo ciekawy :D Rozczulił mnie ten Natsu, taki zamartwiający się o Lucy :) No i gildia, stare, dobre Fairy Tail :3 Zastanawiam się co jest w gabinecie Makarova... Na początku do głowy wpadł mi jakiś romans czy coś, ale wątpie, że to akurat o to chodzi :') Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, życzę weny i udanego Sylwestra :*
OdpowiedzUsuńNie zdradzę o co chodzi z Makarovem, pozostawię to w sferze domysłów aż do następnego rozdziału :D
Usuńcieszę się, że się podobało i również życzę udanego Sylwestra! :*
Ten rozdział jest cudowny *-*
OdpowiedzUsuńPo prostu tak fajnie mi się go czytało, że aż szkoda gadać ^-^ Bardzo spodobał mi się moment kiedy Natsu próbował od niej ,,wycisnąć", dlaczego płakała. W tedy Happy był taki słodki :3
Tą końcówką mnie rozwaliłaś...mam cię ukatrupić? XD
Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^
Aż się rumienię jak czytam takie komentarze :D Tylko proszę, nie zabijaj! Bo inaczej nie dowiesz się, co będzie dalej :D *gi-hi*
UsuńDziękuję za obecność i słowa które motywują do dalszej pracy. Ściskam mocno i wysyłam mnóstwo buziaków! <3
Jejciu świetny blog pisz dalej chce wiedzieć o co chodzi z Macarovem. Jak skończyłam czytać rozdział od razu przesunęłam palcem w prawo żeby przewieźć na następny rozdział a go nie ma :(. Dużo weny życzę żebyś jak najwięcej pisała i nie porzuciła bloga. Naprawdę mi się podoba :*
OdpowiedzUsuńNiedługo kolejny, więc spokojna głowa! :D zagadka z Macarovem przedstawi się w nieco jaśniejszym świetle :D
Usuńdziękuję za komentarz i liczę, że kolejne rozdziały nie zawiodą! <3 pozdrawiam cieplutko! <3