- Ej, co wy tam robicie! - usłyszeli krzyk Laxusa z korytarza na piętrze.
- Auć! - jęknęła blondynka i spojrzała na leżącego pod nią różowowłosego. Jego mina wyrażała cierpienie, co wywołało rozbawienie dziewczyny. Zaczęła śmiać się w głos. Początkowo Salamander zrobił naburmuszoną minę, jednak po chwili dał się ponieść. W ten oto sposób Lucy zapominając po części o tym, co stało się niecałą godzinę temu złapała w objęcia niebieskiego kota i ruszyła w stronę drzwi gildii. Za nią ruszył Natsu, machając na pożegnanie Erzie.
- Och, oni są uroczy - westchnęła szkarłatnowłosa w stronę Cany, całkowicie pochłoniętej kartami leżącymi przed nią. Uśmiechnęła się więc i ruszyła w stronę schodów na piętro.
~ * ~
Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, opuszczało coraz niżej na nieboskłonie przybierając kolor dojrzałej brzoskwini. Barwiło błękit dookoła niego na ciepłe odcienie złota, różu oraz czerwieni. Po niebie sennie i powoli płynęły kolorowe obłoki, zmierzając w tylko im znanym kierunku.
W Magnolii ludzie wychodzili na spacery w towarzystwie swoich rodzin lub ukochanych im osób. Pary trzymały się za ręce okazując sobie czułość, dzieci dokazywały wesoło i krzyczały radośnie między sobą. Miasto uspokajało się, tętno jego pracy malało a mieszkańcy wykorzystywali chwilę zasłużonego relaksu na świeżym powietrzu, podziwiając dzieło sztuki wykonane przez idące spać Słońce nad ich głowami.
Jednymi ze spacerujących była blondynka o czekoladowych oczach, idący zaraz obok niej różowowłosy, roześmiany chłopak oraz niebieski kociak z ogromnymi, błyszczącymi oczami zajadający rybkę i mruczący z zadowolenia. Szli wolnym krokiem w kierunku domu dziewczyny, mijając innych pieszych, wysyłających im co jakiś czas pozdrowienia słowami bądź skinieniem głowy. Gdy mijali skwer nieopodal rzeki płynącej przez miasto, zauważyli znajome sylwetki siedzące na ławce. Byli to Bisca z Alzaciem, żartujący i śmiejący się ze swoją córeczką - Asuką. Cała trójka wyglądała na szczęśliwych, a promienie opadającego słońca oświetlały ich twarze. Lucy przystanęła, wpatrując się w ten malowniczy obrazek. Magowie nie zauważyli jej, zajęci własnym towarzystwem, a dziewczyna uśmiechnęła się z rozmarzeniem widząc błogość tej sceny. Myślała o przyszłości i o tym, jak będzie wyglądało jej życie. Zastanawiała się, czy ona również ma szansę mieć kiedyś rodzinę, męża, czy ma szansę być szczęśliwa. Wróciła wspomnieniami do swojego dzieciństwa. Czy będzie w stanie sprawić, by życie jej dziecka było lepsze niż jej? Czy kiedykolwiek będzie mogła nazywać siebie matką?
Potrząsnęła smutno głową zastanawiając się, dlaczego akurat teraz myśli o macierzyństwie. Przecież była jeszcze młoda, nie spieszyło jej się do ustatkowania i nigdy o tym nie myślała. Więc dlaczego teraz? Czy to wpływ obrazka, który ujrzała na skwerze?
Z zamyślenia wyrwało ją ciepło na prawym ramieniu. Zamrugała kilka razy i odwróciła głowę w stronę chłopaka będącego źródłem tego ciepła. Ten uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Nie bądź smutna, Lucy - zaczął wesoło. - Póki ja jestem obok, nie pozwolę, żeby z twojej twarzy zniknął uśmiech - dodał, po czym spojrzał dziewczynie w oczy. Ta rozszerzyła źrenice w zdziwieniu, jednak zaraz później na jej policzki wstąpił rumieniec a kąciki ust wygięły się w delikatnym uśmiechu. Spuściła głowę, odwracając spojrzenie od twarzy chłopaka, nie chciała, żeby zobaczył jej zawstydzenie.
- Dziękuję, Natsu - powiedziała cicho, ale z uśmiechem, na co twarz chłopaka rozjaśniła się jeszcze bardziej. Chwycił dziewczynę w talii i przyciągnął do siebie szybkim ruchem, na co ona aż pisnęła ze zdziwienia. - Ch-chwileczkę, co ty wyprawiasz?
Różowowłosy spojrzał na nią. Już miał powiedzieć coś śmiesznego, jak to zawsze miał w zwyczaju, jednak się powstrzymał. Patrzył w oczy dziewczynie, widząc, jak złote słońce odbija się w jej czekoladowych tęczówkach. Miał wrażenie, że błyszczą tam złote drobinki, jak wróżki. Lucy mrugała, nie wiedząc co się dzieje, powodując szybki ruch gęstymi rzęsami. Usta miała lekko rozwarte, oddychała szybko a na policzkach widniał rumieniec. Natsu poczuł nieodpartą ochotę dotknięcia jej twarzy, sprawdzenia, jak miękkie są jej usta, pogładzenia powiek i ucałowania jej zdziwionego i zmartwionego czoła. Chciał zmyć smutek całego dnia z jej głowy, chciał, by się uśmiechała i nie chciał nigdy więcej widzieć Lucy trzęsącą się ze strachu, ze łzami spływającymi po twarzy. Na samą myśl o tym i o dzisiejszym zachowaniu dziewczyny zmarszczył brwi przyciągając ją jeszcze bliżej do siebie. Tym razem ich twarze dzieliły dosłownie centymetry. Gdy to zauważyli oboje spłonęli rumieńcem, ale o dziwo żadne z nich nie chciało się ruszyć. Świat dookoła jakby zastygł, napięcie wiszące w powietrzu dało się zobaczyć gołym okiem.
- N-Natsu... - wyszeptała blondynka, nie wiedząc, co ma zrobić ani jak się zachować. Nie chciała, żeby chłopak wypuszczał ją z objęć, co zdziwiło ją samą. A co jeszcze bardziej ją zszokowało było to, że miała ochotę wpić się w usta przyjaciela, które znajdowały się kilka centymetrów przed nią. Ale przecież byli tylko przyjaciółmi. Przecież nic ich nie łączyło. Byli drużyną, chodzili razem na misje, razem walczyli, razem śmiali się i płakali. Przecież to tylko przyjaźń. Prawda?... Spojrzała mu w oczy i pisnęła w myślach. "Jasna cholera, chyba nie tak do końca prawda" - zaklęła sama do siebie i zrobiła coś, co chciała zrobić podświadomie. Wyciągnęła ręce przed siebie, jedną kładąc na karku chłopaka a drugą wplątując delikatnie w jego włosy. Natsu poczuł dreszcz przechodzący przez całe jego ciało na gest dziewczyny, a każdy ruch palców drapiących skórę sprawiał, że miał ochotę mruczeć jak Happy. Skrzyżował ręce na biodrach blondynki i już miał nie wytrzymać i pochylić się w stronę jej ust, już widział jej zamykające się oczy oczekujące na jego ruch, gdy nagle oboje usłyszeli:
- Wy się luuubiiiicie! - na te słowa para magów odskoczyła od siebie i spojrzała w stronę niebieskiego exceeda, który wpatrywał się w nich wielkimi oczami i zakrywał łapkami pyszczek, śmiejąc się złośliwie. Młodzi spłonęli rumieńcem i bali się na siebie spojrzeć, za to odczuwali rozczarowanie i ... złość, którą przenieśli na roześmianego kota.
Natsu posłał mu mordercze spojrzenie.
- Hej, Happy - zaczął złowrogo, robiąc krok w stronę towarzysza - sprawdźmy, jak będziesz wyglądał bez wąsów i ogona! - po czym rzucił się w jego stronę. Happy pisnął przerażony i zaczął uciekać, krzycząc cały czas: "PRZEPRASZAM! PRZEPRASZAM! NIE CHCĘ UMIERAĆ, JESZCZE TYLE RYBEK CZEKA NA ZJEDZENIE!". Lucy przyglądała się całej scenie z boku i mimowolnie jej złość się ulotniła. Złapała się za brzuch i roześmiała w głos, a robiła to tak długo, że w kącikach oczu pojawiły się łzy. Goniący się przyjaciele w końcu się zmęczyli, więc wrócili do miejsca gdzie stała dziewczyna, co jakiś czas posyłając sobie spojrzenie mówiące "jeszcze z tobą nie skończyłem!". Blondynka, nadal się śmiejąc, powiedziała:
- Dobra! Już prawie zmierzcha, a do mojego mieszkania zostało jeszcze trochę drogi. Poza tym, mogę się założyć, że umieracie z głodu, żarłoki - położyła rękę na biodrze i spojrzała wymownie na różowowłosego i kota, po czym jak na zawołanie odezwały się ich żołądki domagające się jedzenia. Wszyscy wybuchnęli śmiechem i ruszyli przed siebie. Jednak Lucy i Natsu cały czas myśleli o sytuacji, jaka miała miejsce między nimi. Oboje czuli rozczarowanie i oboje nie wiedzieli, jak mają zareagować na to. Czy powinni porozmawiać ze sobą? Czy może lepiej przemilczeć temat i czekać na rozwój wydarzeń? Po ich twarzach przebiegł niewidoczny dla innych cień, trwało to dosłownie sekundę. Każdy z nich podjął już decyzję.
Gdy wychodzili zza zakrętu prowadzącego do drzwi mieszkania Lucy, było już ciemno. Księżyc wisiał nisko na niebie, oświetlając rzekę, która mieniła się srebrem. Wydawało się dość jasno, jak na noc. Lucy zaczęła grzebać w kieszeniach, szukając kluczy.
- Dobra, to co chcielibyście na... - nie dokończyła, bo zimny cień wyłaniający się ze ściany obok złapał ją za przegub dłoni i cisnął z całej siły na chodnik. Dziewczyna jęknęła cicho i walczyła z utratą przytomności. Spróbowała podnieść się na łokciu by spojrzeć w kierunku cienia, ale jedyne co zobaczyła to postać podobną do tej z gabinetu Makarova, zmierzającą w jej stronę z tym samym sztyletem co wtedy. Strach ogarnął całe jej ciało, nie była w stanie się ruszyć. Postać rzuciła się na nią, i skończyłoby się to tragicznie gdyby nie płomienie Natsu, przecinające cień na pół.
- ZOSTAW JĄ! - wrzasnął, po czym rzucił się na przeciwnika. Jednak gdy smoczy zabójca dopadł do Lucy, postać zniknęła, pozostawiając na podłożu jedynie sztylet. Ostatnie, co usłyszeli, był syk rozbrzmiewający w powietrzu:
- Znalazłem... cię... Lucy... Hearphilia...
Nagle wszystko ucichło. Cień rozproszył się całkowicie, światło księżyca znów padało spokojnym blaskiem na taflę wody. Tylko blondynka powoli odpływała w nicość, pamiętając jedynie podtrzymujące ją, ciepłe dłonie. Kilka sekund później, straciła przytomność.
~ * ~
OHAYO! :) Wedle umowy, jest sobota - jest nowy rozdział.
Obiecałam też słodki moment Nalu w tym rozdziale, którego mieliście niedosyt po poprzednim :D Ale nie mogłam powstrzymać się przed wprowadzeniem nieco bardziej dramatycznej atmosfery :3 Nie chcąc też powiedzieć za dużo w jednym rozdziale jest on krótki. Nie dlatego, że nie chciało mi się pisać - ale właśnie dlatego, że takie było moje zamierzenie ^^
Już w poniedziałek pojawi się pierwszy One Shot zamówiony przez Was. Kolejne dwa dodam w środę i w piątek. Jeśli jeszcze ktoś ma ochotę na zamówienie - zapraszam, dajcie mi zajęcie :D
Dziękuję za obecność na blogu, za czytanie i za wyświetlenia! Cieszę się, że komuś podobają się moje wypociny.
I teraz mam do Was prośbę i sprawę - jeśli ktoś z Was zajmuje sie tworzeniem szablonów na bloga to proszę, dajcie mi znać. Mój szablonista nawalił i wystawił mnie do wiatru, a chciałabym nieco zmienić wygląd stronki. Proszę o kontakt w komentarzach. I oczywiście nadal zachęcam Was do wstawiania linków ze swoimi blogami, bym mogła odwiedzić Was i poczytać! Jeśli jesteś nowy na moim blogu - zostaw komentarz, o wiele przyjemniej pisze się gdy widzi się, że ktoś na to czeka!
JA MATA, MINA! do zobaczenia w poniedziałek! :)
O jeju, ale to było super! Happy wszystko zniszczył... Ale no, w tym tkwi urok tego kociaka :) Końcówka była super, miło, że ją wprowadziłaś, bo to fajnie przełamało całą tęczową atmosferę ^^ Nie mogę się doczekać one-shotów i kolejnej soboty ^^ Wysyłam duuużo weny i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńHappy mistrz romantycznych chwil <3 :D Nie może zawsze być pięknie i kolorowo, ot co! A Happy mi w tym pomoże! Prawda, Happy?
UsuńHappy: AYE, SIR!
No to skoro się zgadzamy, to realizujemy nadal plan "jak spiknąć naszą kochaną parkę ale tak, żeby ich nieco powkurzać" :D
Cieszę się, że Ci się podobało! A One-Shoty mam nadzieję zapełnią jakoś czas oczekiwania na rozdział :D ściskam cieplutko! <3
Awww *rumieni się* kawaii ^^
OdpowiedzUsuńSkoro Happy był z nimi, to prędzej czy później by się wtrącił >///< Z jednej trony szkoda, ale z drugiej - trochę humoru i oto chodzi~! Zawsze po twoich rozdziałach mam banana na twarzy i lubię, jak pod koniec zostawiasz tę nutę tajemniczości *O* (Chyba mnie tym zaraziłaś xD)
Rozdział cudowny, czekam na one shoty i widzimy się również w następną sobotę...Czuję jakby to miały być wieki T-T Ale warto czekać~!!!
Ślę mnóstwo weny i życzę miłego weekendu <3
Pozdrawiam ;*
Lubię zarażać dobrymi rzeczami! :D a takie coś trzyma w napięciu nawet i samą mnie xD dziękuję za obecność i dziękuję za miłe słowa! Cieszę się, że jesteś :*
UsuńRównież pozdrawiam i przytulam z caaaałej siły <3
Jeciu, jak mi się podoba! Wracając nową czytelniczką jestem i nie mam teraz czasu na komentowanie, ale się zrekompensuje?
OdpowiedzUsuńWitam nową czytelniczkę! :D
UsuńCieszę się, że rozdział się spodobał i mam nadzieję, że kolejne również będą zadowalające! Już dziś zapraszam do czytania OS, którego wstawię po powrocie z uczelni. Pozdrawiam cieplutko i zachęcam do pozostania ze mną ^.^
Blog został dodany do Katalogu Euforia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Białko :>
dziękuję <3
UsuńJa...
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całe opowiadanie jednym, zapartym tchem i muszę powiedzieć, że z rozdziału na rozdział jest co raz lepiej. :D
Pomimo tego, że jakoś nie przepadam za Nalu, to to opowiadanie jakoś mnie nie zraziło, a akcja, jak dla mnie, jest bardzo ciekawa.
Nie mogę się doczekać momentu, gdy dowiem się o co chodziło z tym całym cieniem.
Czeka mnie jeszcze one-shot, ale to już jutro.
Za dużo by było, jak na jeden raz. :P
Przesyłam weny,
Oxena. <3
*.* Rumienię się na takie komentarze i mam banana na twarzy od ucha do ucha, naprawdę :D Najbardziej jednak podoba mi się to, że mimo, iż nie jesteś fanką paringu tak czy inaczej pozytywnie odbierasz całość opowiadania! To świadczy o tym, że jednak jest dobrze, jeśli potrafię dotrzeć do kogoś moją historią mimo że nie jest zbyt zainteresowany tematem! Dziękuję Ci za komentarz, bo bardzo mnie zmotywował! Cieszę się, że jesteś i czytasz i mam nadzieję, że kolejnymi rozdziałami Cię nie zawiodę.
UsuńPozdrawiam Cię cieplutko! <3
Zyskałaś nową stałą czytelniczkę :3 Życzę ci weny i wolnego czasu ;3
OdpowiedzUsuńYay cudowny blog :D! uwielbiam NaLu! A twoje opowiadanie mi sie podoba bo są tu poruszone już części po tartarosie ^^ Wszystko super opisane tylko brakuje mi jednej rzeczy...CZEMU ROZDZIAŁY SĄ TAKIE KRÓTKIE?!
OdpowiedzUsuńCzekam na next skacząc na krześle prawie, że! Twój blog leci do czytanych :D
Zapraszam do mnie jeśli masz ochotę:
http://fairy-tail-fan-fick.blogspot.com/
Czas na krytyka Olę, więc przygotować się na morze uwag!
OdpowiedzUsuńA tak na serio, to mam kilka uwag dotyczących błędów itd.
1) Gdzie są akapity? mimo wszystko z akapitami ładniej wygląda, a jako że blogger jest złośliwą małpą, która nie pozwala ich robić, to polecam kopiuj - wklej z worda i będzie idealnie
2) np. "To już ostatni raz, pomyślała Ania" - poprawny zapis myśli w narracji. Nie po myślniku, tylko przecinku
3) Uważam, że trochę zła kolorystyka i wielkość czcionki jest dobrana. może jeszcze kolor ujdzie, ale uważam, że powinnaś większą czcionkę dawać.
To tyle z takich uwag, a teraz opinia na temat fabuły. Ogólnie uważam, że troszkę nielogiczne jest to opowiadanie. Chodzi mi o to, że pokonali Zerefa - jak się dowiadujemy z mangi, to Natsu jest wstanie pokonać boga - a tutaj nie potrafi sobie poradzić z ptaszyskiem, ale to taki szczegół. Ogólnie nawet ciekawe opowiadanie. Podobało mi się to, że Lucy nie zachowuje się tak, jak zachowuje się w mandze. Pamięta, że Natsu ją opuścił. Nadal ją to boli i w jakim stopniu nie potrafi mu dalej wybaczyć. Natsu dojrzał, to bardzo dobrze. A co do przeciwników... Jestem ciekawa, jak to dalej rozwiniesz, bo póki co tego nie komentuję, bo wiele nie wiemy.
A! Jeszcze jedna uwaga. Za wiele wielokropków w jednym miejscu. Ja wiem, że chcesz ukazywać czyjeś emocje, czy np. przez pisanie - Ja niie wieeedziałam - ale to jest po prostu błąd i można po prostu napisać - Ja nie wiedziałam - powiedziała, charakterystyczne jąkając się.
Chyba tyle.
Weny, czasu i sprawnego kompa :)
Pozdrawiam
Rolaka
PS. Zapraszam serdecznie do siebie - W spamie zostawiłam już linki ;)
Bądź przeklęty Happy!!!!!!. Czekam na rozwój wydarzeń. Z poszanowaniem PhantomPL, który życzy weny i bezpieczeństwa.
OdpowiedzUsuńWkońcu znalazłam blog w którym typowe życie magów pokazane w pierwszych odcinkach(sagach)FT nie zniknęło. Mój Boże przerwij pisanie a obiecuje, że to będzie ostatnie co zrobisz. Jeszcze jeden plus- nie rozwijasz w dwóch rozdziałach fabuły jak w mandze czy anime tylko troszkę to przeciągasz co daje świetny efekt.
OdpowiedzUsuńTrzeba zaplanować jak wyskubać kocura z sierści za zniszczenie momentu NaLu.
Pozdrawiam i wysyłam wenkę.
Rozdział świetny...a Happy`emu chyba coś zrobię. Nie mogę się doczekać nexta. Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuń